Pełne przygód powieści dla nastolatków, czyli „Misja feniks” oraz „Misja Xibalba” Ewy Karwan-Jastrzębskiej

Lubię książki dla młodzieży, zarówno tej starszej, jak i młodszej. Z resztą uważam, ze napisanie dobrej i wciągającej książki dla młodych czytelników jest prawdziwą sztuką. Specjalistką od przygodówek dla dzieciaków jest Ewa Karwan-Jastrzębska, której „Misja Feniks” oraz „Misja Xibalba” umiliły mi kilka jesiennych popołudni.
Julia i Julian, piętnastoletnie bliźnięta, właśnie zaczynają wakacje. Pewnego dnia dzieciaki zauważają, że w budynku naprzeciwko ich domu coś się dzieje. Okazuje się, że nowym sąsiadem jest pan Aureliusz Tarabella – antykwariusz. Młodzi szybko znajdują wspólny język ze starszym panem, a kiedy ten znika, dla Julii i Juliana właśnie rozpoczyna się wielka przygoda, która zaprowadzi ich ze współczesnej Warszawy prosto do XVI-wiecznej Florencji.

O mamo, czego tutaj nie ma. Skradziony obraz, podejrzane typy, piętrzące się tajemnice, niesamowite zwroty akcji oraz przepis na nieśmiertelność. A w środku całego zamieszania bystre i odważne rodzeństwo, które stawia czoła niebezpieczeństwu. Wszystkie te składniki sprawiają, że od powieści Ewy Karwan-Jastrzębskiej trudno się oderwać. Co prawda akcje jest nieco nierówno rozłożona, bo wstęp jest odrobinę przydługi, a przez to czytelnik ma wrażenie, że akcja właściwa kończy się zbyt szybko. Do tego dzieciaki sprawiają wrażenie nieco młodszych niż w rzeczywistości. Jednak są to ledwie drobne mankamenty, które nie mają aż tak wielkiego znaczenia jeśli spojrzymy na całość. Jedno jest pewne – młodzi czytelnicy z przyjemnością wpadną w wir przygody.
Z kolei „Misja Xibalba” to druga część przygód Julki i Juliana, jednak powieść jest tak skonstruowana, że bez problemu można ją czytać bez znajomości „jedynki”. Bliźnięta mają już siedemnaście lat i od pewnego czasu w ich życiu znów zaczynają się dziać osobliwe rzeczy. Julkę i Julka nękają koszmary oraz dziwne wizje łączą się z przepowiednią Majów o końca świata, a także zapiskami w legendarnym Piątym Kodeksie Majów o bliźniakach z Popol Vuh walczących z demonem. Wygląda na to, że historia zatoczy koło, a na barkach naszych bohaterów spoczną losy całego świata.

Tak jak w przypadku powieść „Hermes 9:10” za oprawę graficzną obu tomów odpowiada Dorota Kobiela, której prace to prawdziwe mistrzostwo. Ilustratorka w umiejętny sposób podkręca klimat obu historii, dorzuca swoje trzy grosze, a przede wszystkim czaruje odbiorców swoim talentem. Do tych ilustracji aż chce się wracać, żeby choć przez moment poczuć dreszcz emocji towarzyszący lekturze. Dlatego jeśli szukacie fajnie wymyślonych i gwarantujących skoki adrenaliny przygodówek dla młodszych i starszych nastolatków, to trafiliście idealnie. Jestem przekonana, że nikt nie przejdzie obojętnie obok książek Ewy Karwan-Jastrzębskiej.
Komentarze
Publikowanie komentarza