Obrazkowa adaptacja „Ataku klonów”, czyli najnowszy tom z serii „Star Wars Film”
Od ostatniego numeru kolekcji „Star Wars Film” minęło kilka miesięcy. Seria komiksów z uniwersum „Gwiezdnych Wojen” kierowana jest do młodych czytelników (według wydawcy już od 8. roku życia) i odnosi się bezpośrednio do filmów Lucasa. Najnowszy zeszyt to „Atak klonów”, czyli drugi epizod gwiezdnej sagi.
Minęło 10 lat od wydarzeń opisanych w „Mrocznym widmie”. Konflikt między Republiką a Konfederacją Niezależnych Systemów narasta. Życie senator Amidali jest zagrożone, dlatego mistrz Obi-Wan Kenobi i jego młody padawan Anakin Skywalker zostają ochroniarzami Padme. Szybko okazuje się, że Obi-Wan musi wyruszyć na tajną misję, a jego uczeń sam będzie musiał stawić czoła ciemnej stronie Mocy.
Pierwsze trzy epizody „Gwiezdnych wojen” nie należą do moich ulubionych, dlatego nie lubię do nich wracać. Kiedy razem z mężem oglądamy Star Wars, to zawsze są to najstarsze lub najnowsze epizody. Jednak muszę przyznać, że obrazkowa adaptacja „Ataku klonów” wypada całkiem fajnie. Z filmowego scenariusza wycięte zostały najlepsze, najciekawsze i najistotniejsze dla rozwoju fabuły sceny, dlatego czytelnik ani przez moment nie ma czasu się nudzić.
Pierwsze trzy epizody „Gwiezdnych wojen” nie należą do moich ulubionych, dlatego nie lubię do nich wracać. Kiedy razem z mężem oglądamy Star Wars, to zawsze są to najstarsze lub najnowsze epizody. Jednak muszę przyznać, że obrazkowa adaptacja „Ataku klonów” wypada całkiem fajnie. Z filmowego scenariusza wycięte zostały najlepsze, najciekawsze i najistotniejsze dla rozwoju fabuły sceny, dlatego czytelnik ani przez moment nie ma czasu się nudzić.
Graficznie też jest przyzwoicie. Kadry są dynamiczne i dopracowane w szczegółach, choć kreska Igora Chimisso jest na tyle specyficzna, że postaci do pięknych nie należą. Szczególnie Anakin jest brzydki jak noc, choć nieco karykaturalne ukazanie bohaterów ma swój specyficzny urok i na pewno nie można odmówić rysownikowi oryginalności.
Małym i dużym wielbicielom „Gwiezdnych wojen” komiksy z serii „Star Wars Film” sprawią mnóstwo frajdy. Ja jestem nimi oczarowana, a zebranie całej kolekcji uważam za swój fanowski obowiązek. A przy okazji mam zamiar zarazić kiedyś synka moim uwielbieniem dla Hana, Lei, Luka i reszty gwiezdnej ekipy, a komiksy na pewno będą dla niego miłym uzupełnieniem filmowej sagi.
💙💙💙
Alessandro Ferrari, Star Wars Film. Star Wars – Atak klonów, tłum. Maciej Drewnowski, il. Igor Chimisso, Ingo Römling, Egmont Polska, Warszawa 2019.
Małym i dużym wielbicielom „Gwiezdnych wojen” komiksy z serii „Star Wars Film” sprawią mnóstwo frajdy. Ja jestem nimi oczarowana, a zebranie całej kolekcji uważam za swój fanowski obowiązek. A przy okazji mam zamiar zarazić kiedyś synka moim uwielbieniem dla Hana, Lei, Luka i reszty gwiezdnej ekipy, a komiksy na pewno będą dla niego miłym uzupełnieniem filmowej sagi.
💙💙💙
Alessandro Ferrari, Star Wars Film. Star Wars – Atak klonów, tłum. Maciej Drewnowski, il. Igor Chimisso, Ingo Römling, Egmont Polska, Warszawa 2019.
Komentarze
Prześlij komentarz