Szykujemy się do snu, czyli zaśnij ze mną książeczko
Nie ma słodszego widoku na świecie niż śpiące
dziecko. Zresztą na moment kiedy nasz uroczy maluch zaśnie czeka
chyba każdy rodzic. I nareszcie można zrobić coś szalonego –
wyprasować pranie, podgotować obiad na jutro, wypić ciepłą (!)
herbatę, albo choć przez przez chwilę pogapić się w ciszy w
sufit. Bo wcześniej wiadomo – zabawy, wygłupy, marudzenie, jeść,
pić, siku, czyli zwykła codzienność. Chociaż z tym spaniem nie
jest znowu taka prosta sprawa. Znacie to? Oczka chcą spać, ale
rączki jeszcze machają, nóżki kopią, a dupka wierzga, co prędzej
czy później prowadzi do płaczu. Iganacek jest jeszcze mały, więc
w przypadku wieczornego marudzenia wystarczy polulać go na rękach i
pośpiewać kołysanki (choć czasem trwa to ponad godzinę). A ja tak sobie marzę, że jak
już będzie większy jednym z naszych wieczornych rytuałów będzie
wspólne czytanie. Najlepiej takiej książeczki, która sama szykuje
się do snu.
„Zaśnij ze mną” to urocza, niebieska
książeczka, którą musimy ułożyć do snu. I to dosłownie!
Zaskoczeni? Ja też byłam, a po chwili kiedy pozbierałam już
szczękę z podłogi zachwyciłam się prostotą tego pomysłu.
Bajeczkę możemy czytać już z najmniejszymi dziećmi. Prosty tekst
nie sprawi maluszkom żadnych problemów, a spokojne, minimalistyczne
ilustracje pomogą wyciszyć się przed snem. Bo książeczka jest
już zmęczona i właśnie szykuje się do snu. Mała różowa
myszka, zawsze obecna na jednej stronie kartnówki, czuwa nad tym,
żeby usypianie przebiegało bez problemów. Myszka angażuje
czytelników do pomocy poprzez zadawanie prostych pytań i wydawanie
krótkich poleceń. Czy książeczka umyła już ząbki? Czy się
wysiusiała? To świetnie. Teraz trzeba jeszcze opowiedzieć jej
bajkę, okryć kocykiem, utulić, pocałować, zgasić światło i…
już zasnęła.
Fantastyczny pomysł, prawda? Już nie mogę się
doczekać kiedy włączymy „Zaśnij ze mną” do naszych
wieczornych rytuałów. Jestem pewna, że układanie książeczki do
snu sprawi Ignasiowi (i wszystkim małym czytelnikom) ogromną
frajdę, a także pomoże przygotować się do wieczornego
zasypiania. W końcu niebieska książeczka już śpi, więc trzeba
być naprawdę cichutko, powtórzyć wszystkie elementy z bajeczki,
przytulić się do podusi, poczekać na całusa od mamy i słodko
zasnąć. Takiego bezproblemowego zasypania sobie i wam życzę.
♥♥♥
Cedric Romadier, Zaśnij ze mną (tyt. oryg. Le livre qui dort), il. Vincent Bourgeau, wyd. Babaryba, Warszawa 2016.
Uwielbiam takie ,,proste" książeczki, właśnie dla tych najmłodszych :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Super są <3
UsuńOjej, jaki cudny pomysł na książeczkę! Nie słyszałam o niej, ale jej idea wydaje mi się zachwycająca :)
OdpowiedzUsuńPS. Mam tak samo jak Ty - z ulgą witam chwilę, w której Zośka po dniu szaleństw nareszcie zasypia ;)
Książeczka jest fantastyczna :D Widok śpiącego dziecka naprawdę raduje serce :) I ta świadomość, że przez kilka godzin nic nie będzie od mamy chciało :D:D:D
UsuńMarta, nawet Tymek jest zachwycony tą książeczką. Usypia ją, choć czasem też specjalnie budzi, żeby móc ponownie pousypiać hihi ;)
OdpowiedzUsuńMuszę sobie zapisać, bo za kilka miesięcy na pewno się przyda :)
OdpowiedzUsuń